piątek, 22 października 2010

casa de la cultura benjamin duarte

dzisiaj kolo poludnia dotarlismy z hubertem do cienfuegos, sredniej wielkosci miasta polozonego na poludniowym wybrzezu w centralnej kubie, troche na wschod od zatoki swin.


miasto bardzo podobne do pozostalych kubanskich, pociete w amerykanskim stylu ulicami i alejami w rowna siatke, centralnym punktem jest rynek ze statula jose marti, katedra, i palacio de gobernio. w zachodniej czesci placu-parku jose marti, znajduje sie fantastyczny budynek casa de la cultura pochodzacy z poczatku XX wieku, ktory do rewolucji znany byl jako palacio de ferrer. z tarasu na dachu budynku mozna podziwiac cienfuegos, zatoke i okolice. z zewnatrz budynek juz odnowiany robi imponujace wrazenie, bogatozdobiona eklektyczna pastelowo niebieska fasada, wykonczona bilymi gzymsami, natomiast srodek chbya jest dopiero przygotowywany do renowacji, co sprawia niesamowite wrazenie. Marmurowe schdy i porecz, w niektorych miejscach wybrakowane, fantastyczne mozaiki na podlogach, wysokie pokoje, powykrecana stolarka okienna, wiszace z sufitu kable elektryczne, wszystko to okraszone drobnymi kupkami smieci i gruzu, jakimis starymi socjalistycznymi krzeslami i stolami powrzucanymi w te palacowe pokoje, w jednym, z nich mocno zdezolowany fortepian....troche straszne troche smieszne, stroz na dole poinformowal nas po wizycie ze przygotowuja sie do renowacji.


pokrecilismy sie troche po miescie, zjedlismy obiad i ruszylismy w strone cmentarza z XIX wieku ktory znajduje sie na brzegu zatoki, w jednej z bocznych uliczek bylismy swiadkami tradycyjnego obrzedu oprawiania swiniaka, a ze w momencie gdy zaczelismy robic zdjecia, roszalala sie mala burza, zabawilismy na dluzej, ogladajac proces pozbawiania zwlok szczeciny, i przy okazji dowiedzielismy sie ze to jeden zmieszkancow z ulicy przyjechal na troche do domu, wiec przygotowuje impreze dla przyjaciol i sasiadow, i wieprzek bedzie jego punktem kulminacyjnym, i tym sposobem patrzylismy na zwloki, oprawiane przez 4 mlodych chlopakow ktorzy za pomoca noza, maszynki jednorazowej, cegly i wrzatku z ogniska rozpalonego na srodku ulicy probuja pozbawic wieprzka szczeciny...:) patroszyc zabrali go juz w inne miejsce...

el conductor loco, suplement,

musze zwrocici honor hubertowi, ktory w ramach rehabilitacji za swoje spanie w samochodzie, zdecydowal sie w matanzas spac na materacu w nogach lozka. obudzily mnie jego przeklenstwa, okazalo sie ze przeciekala rura w lazience przecieka i hubert obudzil sie w kaluzy wody...

wczorajszy dzien spedzilismy w veradero, to taki kubanski odpowiednik cancun, chociaz zdecydowanie przyjemniejszy, bardziej kameralny, i nie tak bardzo zanieczyszczony przez amerykanskich turystow, dzien uplywal nam na opalaniu, plywaniu w lazurowym morzu, piciu rumu, czytaniu ksiazek i gazet, oraz spacerach wzdluz plazy, po jednym z nich z delikatnym przerazeniem stwierdzilismy ze brakuje naszych lezakow a wraz z nimi recznikow, ksiazek, plecakow, z kluczami do pokoi, komorkami etc. po chwili nerwowego poszukiwania postanowilismy zapytac w naszym chotelu czy przypakiem nie wiedza kto jest wlascicielem lezakow nieopodal na plazy, ostatecznie tu kazda dzialalnosc gospodarcza jest licencjonowana, jakiez bylo nasze zdziwienie gdy okazalo sie ze caly nasz dobytek szybciej dotarl do hotelu niz wlasciciele i grzecznie czeka w przechowalni bagazu.

wieczorkiem wybralismy sie na rekonesans polwyspu z lokalnym taksowkarzem ktory z duzym zachwytem opisywal nam wszystkie mijane po drodze kurorty all inclusive, pozniej kolacja, cygaro, wieczorna porcja mojito, oraz podziwianie wystepow lokalnych artystow (i tak najlepiej tanczylo 2 lokalnych chlopakow ktorzy bawili sie na ulicy)

jutro wyjhazd do ciego de zapata, po drodze rzut oka na zatoke swin (swoja droga nie mozna bylo wybrac lepszego miejsca jesli chodzi o nazwe dla operacji przeprowadzonej przez CIA w 1961 roku:)) i wizyta w dzungli, mam nadzieje ze komary nas nie zjedza

1 komentarz:

kate pisze...

no i skonczyl sie tydzien wsrod papierzysk. czas leci i zaraz wracacie z glowami pelnymi widokow. czekam na pierwszej linii opowiesci :)