środa, 9 lipca 2008

Yellowsuperstone

Kto by pomyslal (na pewno nie MM), ze na koniec jeszcze bedziemy ogladac miejsca tak piekne? Yellowstone zupelnie mnie dzisiaj zachwycilo, Bromba poganial mnie w Grand Teton, obiecujac, ze widoki beda jeszcze lepsze. Krecilam jak zwykle nosem, bo mam w zwyczaju niedowierzac, ale Bromba zostal wynagrodzony moimi minami (najczesciej rozdziawienie), kiedy juz dotarlismy do Yellowstone. Wiekszosc parku (od razu powiem, ze park z polnocy na poludnie ma dlugosc 250 km!) lezy w ogromnej kalderze (zwykle otoczona waskim lancuchem wzgorz rownina) powstalej po wybuchu poteznego wulkanu. O skali wybuchu swiadczy (oprocz wielkosci kaldery) takze napis na jednej z tablic w parku gloszacy, ze popioly z wybuchu nioslo az na tereny dzisiejszego Teksasu, a to odleglosc mierzona w tysiacach kilometrow. Wulkaniczna historie widac tu na kazdym kroku.. wlasciwie powinnam mowic o wulkanicznej terazniejszosci, bo kolorowe, kipiace gejzery swiadcza o tym, ze pod ziemia wciaz sie gotuje. Gejzerow w Yellowstone mnostwo i sa one prawdziwym skarbem parku (drugi to oczywiscie zwierzyna), o pieknym gorskich krajobrazach nie wspominam.
W calym parku widoczne sa jeszcze slady wielkiego pozaru, ktory doslownie spustoszyl park w 1988 roku. Opowiadali nam o tym pozarze Hank i Margaret, bo wlasnie tego roku wybrali sie tam na wycieczke, ktora skonczyla sie ewakuacja. Wieziono ich droga do najblizszego wyjazdu z parku, a po zboczach wzdluz drogi schodzily sciany ognia. Widzielismy kilka zdjec z pozaru, niesamowity zywiol, zreszta nie udalo sie go opanowac. W Yellowstone przyjeto folozofie samoregulacji - pozary tej wielkosci zdarzaja sie podobno regularnie co ok. 200 lat, las plonie zgodnie z zamyslem natury (chroni sie tylko, o ile to mozliwe, zabudowania) i zgodnie z jej zamyslem sie odradza. A las jak okazuje sie odradza sie calkiem szybko. Choc spalone kikuty drzew to powszechny widok, Wojtek mowi, ze krajobraz w porownaniu z 2005 rokiem znacznie sie zazielenil.











Ze wskazowek praktycznych: jesli nie ma sie wickeda, chaletu albo tym podobnego domu na kolkach, to o tej porze roku rezerwacje to bardzo dobry pomysl. Yellowstone to ulubiony park narodowy, a nie tak odlegly 4 lipca to ulubione swieto federalne. Z noclegiem udalo nam sie w Jackson, udalo nam sie i dzisiaj, ale mniej przyzwyczajonym do tulaczek i niepogodzonym z perspektywa spania na dziko, zdecydowanie to polecamy. Hotele, motele, zajazdy i guesthousy kompletnie zapelnione. O noclegu w Gardiner przy polnocnej bramie parku mozna zupelnie zapomniec, jedyny motel, ktory wyswietlal napis "vacancy", wyswietla go niezmiennie od roku, ewidentnie wlasciciel zamykajac motel na cztery spusty zapomnial wylaczyc neon. Po spacerze miedzyrecepcyjnym, tym razem nieudanym, postanowilismy pojechac do Livingston, 52 mile na polnoc, kierujac sie przekonaniem, ze skoro jest tu skrzyzowanie z droga miedzystanowa, to musza byc motele w wiekszej liczbie. Motele rzeczywiscie sa, ale pelniusienkie. Sam widok parkingow nie napawal nas optymizmem. Uratowaly nas niespodziewanie linie lotnicze, ktore jakiemus nieszczesnikowi skasowaly lot i tym sposobem zarezerwowany przez niego pokoj cudem sie ostal. Tym samym po dwoch godzinach poszukiwan okazalo sie, ze jednak mamy fuksa :)

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ale po tych pięknych końcowych widokach będziecie chcieli wrócić? Zrobimy Wam gejzer prysznicowy! Wystarczy? Będzie musiało. Myślę, że powiecie: wreszcie w domu :) A w duszach zostanie cały prawie świat. No, dość. Ściskm Was bardzo, a Komentatorów serdecznie pozdrawiam - mama TJ

Anonimowy pisze...

a spotkaliscie misia Yoggi ??? :)
M&P

Anonimowy pisze...

"..Myślę, że powiecie: wreszcie w domu :) A w duszach zostanie cały prawie świat.."

Jedno jest pewne. Z tej (chyba śmiało ją można tak nazwać) Podróży Życia wrócicie ci sami, ..ale nie tacy sami. Szybkie tylko spojrzenie na pierwszy post MM i któryś z ostatnich, sporo mówi o Waszych zmianach. Pojechali sobie w świat typowi turyści, nie ruszajacy się nigdzie z hotelu bez przewodnika opisujacego np. "ruiny XVIIw klasztoru" ;) ...wracają zaś rasowi eksplorerzy bardziej od kolejnych "ruin" ;) ..zainteresowani np. smakiem ulicznej kuchni w Bangkoku, kolorem rafy koralowej na Antypodach, czy zapachem górskiej łąki gdzieś w Stanach :))) ..czy Mogę być dosadny? Dupa blada!!! Połknęliście wg mnie już nieodwołalnie bakcyla Włoczęgi. To "choroba" chroniczna i nieuleczalna :)))) Sorry. To gdzie Was znów diabli poniosą? :)))

"..Komentatorów serdecznie pozdrawiam.."

Komentatorzy zaś serdecznie pozdrawiają współkomentatorów no i komentowanych. Do "zobaczenia" w kolejnych blogach :)

Naleśnik

Anonimowy pisze...

;-)
chyba zalozymy blog komentatorow Naszych Podrózników bo jak tu dalej zyc bez opisow i fotek podrozy .....i komentatora Nalesnika ;-()!!!!
KASIU I WOJTKU mysle ze w poniedzialek wpiszecie cosik na blog
buziaki
majka