sobota, 14 czerwca 2008

Frida, Trocki i Matka Boska

To najkrotszy opis naszego dzisiejszego zwiedzania. Zaczelismy od bardziej odleglych obrebow miasta, zeby zostawic serce Meksyku na wspolne zwiedzanie z Olga i Agnieszka, dziewczyny przylatuja juz jutro, a pojutrze spotykamy sie w Puebli!
Ale wracam do terazniejszosci, a wlasciwie najnowszej przeszlosci. Rano udalismy sie na poludnie miasta, zeby obejrzec Casa Azul, czyli niebieski dom Fridy Kahlo. Dom niby Fridy i Diego, ale z nimi bywalo roznie i burzliwie, wiec dom jest bardziej Fridy niz Diega. Pokoje ciagna sie jeden za drugim wokol pieknego ogrodu, po ktorym przechadzaly sie dwa wielkie grube koty, wlasciwie bardziej siedzialy niz sie przechadzaly. W casa Azul niewiele zostalo prac Fridy i Diega, ale jest sporo zdjec, listow, ksiazek z dedykacjami, w tym calkiem sporo o historii komunizmu. Ach, te dziwne fascynacje. Zastanawialismy sie, czy ich komunistycznymi zamilowaniami nie wstrzasnela znajomosc z Trockim, ktory kiedy go poznali w latach 30., byl bardziej ofiara niz autorem systemu. Chyba, ze czuli juz duch Chruszczowa i sami sobie w glowach ulozyli jego slynny referat: byly wypaczenia, ale system swietny. Co do Trockiego, to wlasciwie jego dom zrobil na mnie wieksze wrazenie. Wlasciwie nic w nim nie ruszono. Uwage zwraca nader skromne wyposazenie i to, ze ten dom tak naprawde byl forteca. Otoczony wysokim plotem z dwiema wiezami strazniczymi, okna od wychodzace na ulice do polowy zamurowane, do sypialni Trockiego i jego zony Nataszy prowadzily niskie i waskie drzwi pancerne. Do domu Trockiego przylega budynek z mieszkaniami straznikow. Wiekszosc czasu spedzal podobno w swoim gabinecie pracujac nad biografia Stalina i w ogrodku, w ktorym hodowal kroliki i kury, zajmowal se tez przesadzaniem do niego okolicznych kaktusow. Uroczy staruszek mozna by pomyslec. W muzeum wlasciwie zadnej narracji, oprocz podpisow pod zdjeciami. Zadnej daty urodzenia, zadnej zdawkowej biografii, opisu kariery ludowego komisarza. Do przytomnosci przywodzi tylko podpis pod zdjeciem, na ktorym Trocki przemawia do zolnierzy wybierajacych sie na front walki z Polakami. Ale mysle, ze niewiele osob go czyta. Pozostaje wiec obraz rosyjskiego intelektualisty, tragicznej postaci, ofiary Stalina.
Potem dlugi spacer, przystanek metra i znalezlismy sie na calle Altavista. Za plotem z kaktusow polaczone mostkiem budynki mieszczace studia Fridy i Diego, nie dalo sie nie zauwazyc, ze studia mieli chyba proporcjonalne do wlasnych rozmiarow: Diego wysokie, swietliste, ogromne, Frida calkiem kameralne. Na scianach mnostwo kolorowych szkieletow, po chorobie i wypadku Fridy jej obrazy pelne sa wewnetrznych narzadow i szkieletow.
Po obiadku na druga strone miasta, podroz metrem trwala dobra godzine. Wysiedlismy w samym srodku ulicznego balaganu, brudu, straganow i waskich chodnikow. Zza obdartego budynku na rogu ulicy widac bylo zielony dach i krzyz - to sanktuarium Matki Boskiej z Guadalupe. Znalismy dzieki temu kierunek, ale do Bazyliki trzeba bylo jeszcze troche pomaszerowac przez tunel straganow, ktorych asortyment zmienial sie w miare jak zblizalismy sie do wejscia: tacos i popcorn ustepowaly miejsca swietym obrazkom, swietym wypiekom ciasteczek i chlebow, t-shirtom z wizerunkami Patronki Meksyku w pstrokatych kolorach. Z ogladu tych straganow i wystroju bazylik - jest stara i nowa - mozna bylo wyciagnac wniosek, ze Meksykanie wlasciwie nie odnotowali zmiany papieza. Tu wszechobecny jest Jan Pawel II - na obrazach w kosciolach, na obrazach na straganach, na pominku. Przy bazylice stoi tez papamobile, ktorego uzywal. Dla nas to bardzo mile, ale mogliby chyba uwzglednic i Benedykta XVI, a tu nic, ani jednego obrazka. Wracajac jednak do "naszego Papieza", tutaj uwaza sie, ze mial druga narodowosc i byl oczywiscie Meksykaninem. Kochaja go nie mniej chyba niz Polacy, zapewniali mnie o tym napotkani Meksykanie, a wizyta w Guadelupe calkowicie to potwierdzila.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Brzmi fajnie. Dom Fridy i Diego też bym chciała zobaczyć.
U nas niestety znowu zimno, ale może w przyszłym tygodniu będzie lepiej. No i zgodnie z moimi obliczeniami niedługo będziecie w Polsce - super fajnie!!:)
Całusy
Pat:)