poniedziałek, 3 marca 2008

Hanoi

No i nie ma tu zimy. Przepadla i niesamowicie szybko nastapila zmiana scenerii na wiosenno-letnia. Hanoi cieple, wiec mozna spokojnie raczyc sie lokalnymi piwami w naroznych knajpach, jak radzi Jola. Poza tym, ile tu ruchu, ile energii! To Hanoi uliczno-sniadaniowe:


Ale Hanoi zostawiam narazie. Ostatnie dwa dni spedzilismy w zatoce Halong. Odrobina luksusu za zupelnie nie "backpackerska" cene. Stwierdzilismy jednak, ze nie warto ryzykowac, ze ta mini wycieczke do naszej wymarzonej zatoki Halong zepsuje zgnily zapach kajuty albo wymuszona jakoscia jedzenia glodowka :) No i bylo pieknie!



(I jeszcze wersja z zachodem slonca oczywiscie :))

W dodatku trafily sie super towarzyszki na dlugie rozmowy o wszystkim - od podrozy po religie, jedzenie, australijskie wybory itd. Po powrocie w Hanoi przesiedzielismy z nimi jeszcze pare godzin w knajpce kontynuujac pokladowe pogawedki, dodatkowo jeszcze z kanadyjskim homoseksualista w srednim wieku, ktory wyznawal programowa niechec do Amerykanow oraz wszelkich doktryn i kosciolow, uwielbial za to pikantne historyjki. Wraz z naszymi Australijkami - mama i corka - stanowilismy wiec calkiem rzeski klub dyskusyjny.
Ps do zdjec z Halong: plamki nie sa elementem krajobrazu, pokazuja tylko co sie stalo z aparatem po nieprzerwanej eksploatacji w warunkach znacznego nieraz zapylenia. Ale te kilka plam przecierpcie, dzisiaj aparat jest juz po czyszczeniu. Jakims cudem udalo nam sie (po kilku nieudanych probach) zlokalizowac w Hanoi czlowieka, ktory spojrzal na zrobione przez nas pogladowe zdjecie bialej sciany i zabral sie od razu do roboty. Aparat juz czysciutki!

A to jedna z dwoch najwiekszych jaskin we wnetrzu gor-wysp w zatoce Halong. Jak widzicie, jest oswietlona w srodku, co znacznie ulatwia fotografowanie. Moze wam dac tez pojecie o "pierwotnosci" czy "dziewiczosci" zatoki Halong. Spieszcie sie podrozowac, poki nie wszystko jeszcze zadeptane! :) Ale nie chce antyreklamowac Wietnamu - jest tez Wietnam poza turystycznym szlakiem, do ktorego stosunkowo latwo dotrzec. No i zatoki blizej chinskiej granicy.
No to moze jeszcze kilka innych fotek z Wietnamu:


China Beach, czyli dawna plaza amerykanskich zolnierzy pomiedzy Da Nang a Hoi An. Bylismy tam krotko, bo jak widzicie pogoda nie sprzyjala. Chociaz wlasciwie.. Ja wole plaze, kiedy prawie nikogo na nich nie ma. Morze bylo bardzo glosne, fale jak walace sie wodne sciany, puste rzedy lezakow i powiewajace dla nikogo flagi Wietnamu. Idealnie.


Ulica swiatel w Hoi An. Chinskie lampy i kate-zjawa. No i jeszcze kate rzeczywista, nawet niepozowana (nawet ja tak nie pozuje ;)). Nie pamietam tego zdjecia. W kazdym razie to targ w Hoi An. Chyba bylam na etapie szukania jakies milej Wietnamki z garem pelnym pho bo (lokalna zupa - cos jak rosol z makarnem ryzowym plus mieso, chili i mieta. Pycha!).


I na koniec XIX-wieczny krajobraz przejscia z rolnictwa do industralizacji (okolice Hanoi).
A, elektryfikacja tez widoczna :) To do napisania!

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

ładne zdjęcia! tekst przeczytam po pracy...p;-)
MK

Anonimowy pisze...

Zatoka Halong cudowna! Ja tez chcę w taki rejs! Dziękuję za zdjęcie Kasi - rowziało nasze wątpliwości czy na pewno wciąż podróżujecie razem;-)Na zdjęciu, wnioskując po Kasi mince, na pewno szuka jedzenia, to zaangazowanie wyryte na twarzy, to spragnione spojrzenie...Ale chudziutka jesteś! Sądząc po kolejnych wpisach turystyczno-kulinarnych byłam pewna, że już przypominasz wagowo mnie...albo nawet Jakubka:)

sąsiadeczka

Anonimowy pisze...

Kochani, bardzo dziekujemy za wspaniala pocztowke z Kambodzy. Zdjecie jest tak niesamowite, jak z jakies sennej bajki. Stoi na stole i rozkoszujemy sie tym widokiem.
Dzisiejsze zdjecia sa rowniez wspaniale, bo to sa zdjecia z zatoki, na ktore czekalismy.
Calujemy
ciocia i wujek

Anonimowy pisze...

czy ja dobrze dojrzalam na zdjeciu, ze w Hanoi na ulicy mozna sie podlaczyc do pradu? swietny pomysl! :)
just