niedziela, 6 stycznia 2008

Jaipur

Haha, pomimo waszego czarnowidztwa kolejna porcja zdjec, dolaczana co prawda z "dziury" w 0porownaniu z bombajem ale na zdecydowanie lepszym sprzecie:), dla spragnionych fotek uzupelnimy nawet poprzedniego posta.

A wiec Jaipur. Ostatecznie udalo sie tu dotrzec. Sprawa z indyjskimi pociagami jest dosc zawila - poniewaz polaczen jest za malo, a pasazerow za duzo wymyslono dosc zawily sposob rezerwacji - przynajmniej w porownaniu do standardu: idz na dworzec i kup bilet. Najpierw trzeba udac sie do biura rezerwacji biletow i wypelnic druk pt. "requestation (!) for reservation", podac imie nazwisko, plec, wiek, adres, numer paszportu, numer pociagu i klase (wczesniej trzeba to ustalic w okienku informacji). Potem Pani wpisuje to wszystko do komputera, dwoch wielkich zeszytow i cos jeszcze zakresla na twoim druku. No i dostajesz bilet "RAC", bo oczywiscie innych juz nie ma (chyba ze rezerwujesz z wyprzedzeniem tygodnia albo co najmniej kilku dni i jeszcze sa miejsca). Zeby dowiedziec sie, czy miejsce zwlnilo sie i jedziesz, musisz isc na dworzec przed odjazdem pociagu i w gablocie na peronie sprawdzic, czy twoje nazwisko widnieje na liscie pasazerow - na cale szczescie jest tez wersja nazwisk po angielsku! No, potem tylko znalezc wagon, rozlozyc pryczke, przywiazac plecak i zamontowac klodke, zaslonic zaslonke i juz! Ogolnie bardzo milo i bezpiecznie. Nasza uwage zwrocily toalety - sa dwie na koncu wagonu oznaczone nastepujaco: "Toilet - Indian Style" i "Toilet - Western Style". Wybralam western style, ale Wojtek sprawdzil Indian style - popularny narciarz. Jak juz jestesmy na poziomie higieny osobistej to doc czestym widokiem xz okien pociagu byli panowie siedzay w kucki kolo torow i wypinajacy swoje cztery litery w kierunku pociagu:) Tak, to bylaby odmiana Indian style toilet w wersji nature...

I Jaipur: myslelismy, ze bedzie spokojniejszy od Bombaju, mniej tlumu, spokojniejsze "stare miasto" z rozowymi domami. Oczywiscie nic z tego - tlok porownywalny, do fauny miejskiej dolaczyly tez stada swin (tak, tak), jest tez wiecej krow i koz. Sa tu tez wielblady i slonie (te na szczescie nie blakaja sie raczej bez opieki).





Same zabytki Jaipuru robia duze wrazenie - Palac Maharadzy


i obserwatorium,

wjechalismy tez motoryksza do znajdujacego sie ponad miastem fortu Nahargarh.

Palac piekny, choc w czesci niedostepny dla turystow (to tereny do tej pory zajmowane przez maharadze, udalo mu sie zachowac ta czesc mimo nacjonalizacji reszty), obserwatorium (Jantar Mantar) tez bardzo ciekawe, choc nie starczalo nam wiedzy z astronomii, by to w pelni docenic. Natomiast gorujacy nad miastem fort kompletnie zaniedbany i zasmiecony, choc widac, ze miejsce bylo naprawde piekne. Dalej ma w sobie jeszcze urok, ale nie moglismy uwierzyc, ze tak to jest zostawione i czeka na swoja smierc naturalna.

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Kasia,
moim zdaniem ten czerwony beret pasowałby do Wojtka, może mu taki sprawisz?
Dobra, już wam wierze, że faktycznie tam jesteście, ale nie rezygnujcie z załączania fotek. Człowiek tak siedząc we Wrocławiu pół świata zwiedzi przy Was. Taki przyspieszony kurs wieczorowy. Mnie tam się podoba i to bardzo:)!

kasia pisze...

o kurczaki, nic nie wiedzialam o Waszej wycieczce, teraz juz będe śledzić! bardzo emocjonujące, szczególnie kiedy wygląda się zza wielkiej zaspy w towarzystwie dwóch małych zaziębionych kacząt :). poza tym barwny styl relacji zachęca bardzo, oby tak dalej! uściski,
mama kaczka

Anonimowy pisze...

z tymi pociągami w Indiach to na moje oko jest zupełni tak jak u nas z lodówkami, meblościankami czy innym dobrami deficytowymi w socjaliźmie. Trzeba je w skomplikowanych podchodach ZDOBYĆ i wtedy ceni się je podwójnie :) A co do nagabywania - Wojtek zapuść wielkie czarne wąchy a 'la Husajn a Katkę w te lokalne kiecki ubrać i spokój bedzie :)))))
"Naleśnik-co-szybko-ognisko-rozpala" :)

Anonimowy pisze...

Słuchajcie, może trzeba było więcej tych biletów kupić. Przy takim popycie byście trochę dorobili, np. na banany dla małpiszonów, które swoją drogą są piękne.
Pat:)

Anonimowy pisze...

witam sąsiadów, chciałem choć raz być pierwszy w komentarzach, ale coż, jak widac nie jest mi dane, od niedzieli siedzę i wpatruję się w strone a tu nic.... więc napiszę słowo odnośnie ostaniego posta.....starsznie, STRASZNIE WAM ZAZDROSZCZĘ...POZDRAWIAM KUBAKO

Anonimowy pisze...

buzioly od malej pszczoly

Anonimowy pisze...

Przyłączam się do Waszego sąsiada - patrzę i patrzę w ekran, a tu nic. Myślę, że Pushkar już zwiedziliście i z Brahmą jesteście za pan brat!? Podobno jest to bardzo ładne miasteczko i, jak na Indie, spokojne - spotkałam się z takimi opiniami turystów (zdjęcia też to poświadczają).
Macie pozdrowienia od cioci Basi i p. Ireny, no i wszyscy czekają na Wasze wrażenia. Buziaki :) - mama

Anonimowy pisze...

Kasiu i Wojtku
dzien w pracy zaczynam od Waszego bloga ;-)))0
ale cicho sza !!
ta pszczola to ja
trzymam za Was kciuki i sle buziaki
majka