poniedziałek, 25 lutego 2008

udalo sie?

Moge wybierac tylko z dzisiejszych zdjec, bo udalo sie podlaczyc aparat, ale juz fotobanku nie :(. Na poczatek Bromba z naszym dzisiejszym 'cyklorykszarzem' nr 2 czyli Panem Ij. Na zdjeciu ponizej cyklorykszarz nr 1 czyli Pan Nije. Pan Nije byl niezwykle rozmowny, ustalilismy nawet, ze mamy taka sama grupe krwi. Opowiadal mi po drodze o wszystkim, co mijalismy, lacznie ze sklepami z komputerami, nawet jesli dany sklep mialby byc juz dziesiatym z kolei. Bardzo zadowolony byl z faktu, ze w Sajgonie handel uporzadkowany jest geograficznie: ulica ze sklepami sprzedajacymi motory, ulica sklepow z komputerami, ulica aptek itd. Kiedy wjezdzalismy na kolejna zadeklarowana co do przedmiotu handlu ulice wykrzykiwal mi do ucha z satysfakcja godna uczonego, ktory odnalazl kolejny niepodwazalny dowod dla swojej teorii: 'See? Different street, different thing!'



Ponizej Palac Ponownego Zjednoczenia, nazwany tak w celu upamietnienia polaczenia Polnocnego i Poludniowego Wietnamu po zakonczeniu wojny wietnamskiej. Wkleil mi sie przez przypadek, bo pomylilam kolejnosc zdjec w folderze do kopiowania, musicie wiec to jakos zniesc. W kazdym razie skoro juz tu jest: czesto wspomina sie tutaj, jak czolgi armii polnocnowietnamskiej przejechaly przez (zamknieta) brame do tego Palacu. Palac nota bene stoi w miejscu swojego bardziej klasycznego poprzednika - Palacu Prezydenckiego, zbombardowanego przy okazji wyrazania niezadowolenia z rzadow nie-pamietam-juz-jakiego prezydenta-Wietnamu. Samolot zestrzelono jeszcze nad Sajgonem. Los pilota, ludowego trybuna, wiadomy.

A propos historii bylismy dzisiaj tez w muzeum wojny. Ma kolekcje zdjec reporterow, ktorzy w czasie wojny relacjonowali ja swiatu. Zobaczcie, czy uda Wam sie wyszperac reportaz Larry'egoBurrows'a pt. 'Yankee Papa 13', opublikowany w Life Magazine z 16 kwietnia 1965 roku. Czytalam i ogladalam jego wycinki, zrobil na mnie najwieksze wrazenie. Wstrzasajaca jest tez galeria ze zdjeciami ofiar wojny, nie tylko rannymi czy zabitymi podczas dzialan militarnych, ale tez dzieci z wrodzonymi wadami, bedacymi efektem bronii chemicznej. Tylko dla odwiedzajacych o mocnych nerwach (ja weszlam zbyt pochopnie). Sa tez sloiki z formalina, opis wnetrza pomijam. Po raz kolejny stwierdzam, ze do medycyny zupelnie sie nie nadaje.
Mialam nic nie pisac poza tytulami zdjec, ale laduja sie tak dlugo, ze musze sie czyms zajac, a tym samym wy macie wiecej lektury. Ale mozecie przeciez skakac od zdjecia do zdjecia. Bromba mi nie pomaga, nabral zbytniego chyba dystansu do rzeczywistosci po lekturze Oskara Wilde'a, ktora sama mu podsunelam. Ale kobiety jako gatunek maja chyba szczegolny talent do dzialan na swoja zgube w celu oswiecenia mezczyzn ;)
To teraz troche z ulic Sajgonu (czas ladowania postanowilam poswiecic na mniej szkodliwa od Wilde'a autorke, nb. polecam kobietom jako istotom wrazliwszym - Margaret Atwood):
Dobra, Kochani, mialy byc jeszcze dwa zdjecia, ale komputer powiesil sie po raz drugi (i jest po drugiej reanimacji) i nie mam juz do niego sily. Publikuje, nastepne dodam najwyzej w edycji. Na razie odrywam Brombe od maili i idziemy po plecaki i na dworzec. Dzisiaj (i przez dobry kawalek jutra) testujemy wietnamskie pociagi na 14-godzinnej trasie do Danang. Postanowilismy jechac na polnoc, rezygnujac z gorskiego Dalat i nadmorskich Nha Trang i Mui Ne. Ciezkie to wybory, Wietnam jest po prostu za dlugi!

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Pałac piękny!:)
Hm, a jest ulica domów publicznych?
A owocowe zdjęcie piękne. Widzę, że istotną rolę odgrywają też w modzie ulicy klapki. Wygoda ponad wszystko. I to jest życie, a ja się tak męczę...
Pat

Anonimowy pisze...

Wojtek,
a dlaczego Ty się właściwie ogoliłeś? Miałeś się przecież zapuszczać...
Pat:)

Anonimowy pisze...

"..Najlepsze byly kilkuletnie sprzedawczynie ciasteczek (po ok. 12 centow za jedno! (...) Strategia okazała się skuteczna, bo Bromba skusił się na ciasteczko.."
Mają dziewuszki bajer. Miały twardy orzech do zgryzienia. A jednak.. Skusiły Brombę - skuszą każdego. Wojtek! Daj dzieciskom śmiało zarobić! Jak dalej to będzie tak szło, to jak wrócisz dolar może tu być po złotówce :)))
Naleśnik

Anonimowy pisze...

"Wietnam jest po prostu za długi"... no odważna deklarcja polityczna!!! Mam nadzieję, że tajniacy wietnamscy jednak nie znają polskiego, bo to brzmi jak gloryfikowanie czasów gdy Witnamów było dwa...;-) jakbyście potrzebowali adwokata to dawajcie znać;-)
MK

Anonimowy pisze...

KOchani, zdjecie owocowe super.
Bloga czytamy i calujemy
ciocia i wujek